Muszę przyznać, że już jakiś czas czaiłam się żeby zrobić krówki, w końcu znalazłam trochę czasu i w zaszyłam się w kuchni żeby stworzyć te pyszne łakocie. Ta wersja krówek jest dość ciągnąca tzn. są to krówki ciągutki- mordoklejki :), więc ten przepis jest idealny dla wszystkich wielbicieli tej wersji krówek. W planach mam również zrobienie krówek kruchych, w zasadzie ja sama bardziej lubię kruche :)
Przeczytałam parę dni temu w dość wiarygodnym źródle (wikipedii) ,że im dłużej przechowujemy krówki tym bardziej robią się z wierzchu kruche, w środku za to nadal są "ciągutkowe" :), nie wiem jak to wygląda w praktyce, ale mam zamiar to przetestować. Przepis na krówki zaczerpnęłam stąd.
Do zawinięcia krówek zamówiłam z allegro papier woskowany, z którego wycinam odpowiednie kawałki i zawijam w niego krówki. Papier ten jest pokryty z jednej strony woskiem, więc cukierki nie przyklejają się do niego. Generalnie do zawinięcia krówek nadaje się też papier do pieczenia, czy zwykły celofan.
Moje krówki wyszły ciągnące, ciemne i i bardzo bardzooo słodkie , ale który wielbiciel krówek miałby serce odmówić sobie tej przyjemności ?:)
Składniki na ok 70 krówek:
- 1 szklanka mleka słodzonego skondensowanego (250 ml )
- 230 g miodu
- 180 g masła
- 1,5 szklanki drobnego cukru do wypieków (można zastąpić zwykłym)
Przygotowanie:
Formę o wymiarach 21 x 26 cm wysmarować cienką warstwą oleju.
Składniki umieścić w garnku z grubym dnem. Podgrzewać, cały czas mieszając. doprowadzić do wrzenia, gotować na małym ogniu ok 10 min, mieszać aż płyn przybierze karmelowy kolor (dość ciemny).
Wymieszać , tak aby nie było piany (mi wyszło dość mało piany). Całość przelać do formy, pozostawić do zastygnięcia i wystudzenia.
Kroić ostrym nożem wysmarowanym olejem , cukierki zawijać w papier.
Ja też wolę kruche krówki, ale te Twoje ciągnące wyglądają bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńJa też robiłam je kilka dni temu, ale jak dla mnie były jednak zbyt mocno klejące, a mój synek nie mógł ich normalnie jeść :) Podgrzałam je i dodałam śmietany kremówki, ale trochę przesadziłam, bo dałam chyba ze 150ml :D teraz przynajmniej są bardziej lejące, można je wziąć na łyżeczkę i chyba bardziej przypominają karmel :) więc dla mojego synka lepsze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziwne, mi wyszły idealne, nie są ani za twarde ani mocno klejące, ale może dlatego, że gotowałam je ok 10-15 min :)
UsuńJa gotowałam równe 10 minut, bo z krówkami to mi zawsze coś nie wychodzi jak "przedobrzę" :) Może rzeczywiście ma tu znaczenie długość gotowania. Mogłam jeszcze raz zagotować i spawdzić, teraz już nie sprawdzę :)
UsuńTakie przepisy to ja lubię! Czekam na przepis na kruche krówki, bo to moje ulubione :)
OdpowiedzUsuńświetne, chętnie bym spróbowała, ale obawiam się, że aparat na zębach może lekko przeszkadzać w ich zjedzeniu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie krówki, do ulubionych!
OdpowiedzUsuńJak krówki to tylko ciągutki : D
OdpowiedzUsuńWyglądają tak zachęcająco że na jednej na pewno by się nie skończyło ;p
Pozdrawiam!!
Krówki po prostu rozpływają się w ustach
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłem je jeść.Gratulacje dla blogerki za tak doskonałe wykonanie :))
U mnie się mówi mordoklejki albo wyciągacze plomb :) uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńWyciągacze plomb pierwsze słyszę- ale nazwa super !:)
Usuńsmak mojego dzieciństwa, o mamo! *.*
OdpowiedzUsuńoj tak mordoklejki :D Mniami :D
OdpowiedzUsuńja krówki najbardziej lubię ciągnące - mordoklejki moje kochane :)
OdpowiedzUsuńwyglądają smakowicie:) uwielbiam takie krówki;)
OdpowiedzUsuń